Gotham USA 2006

Zapraszamy was na kolejny wywiad z serii Throwback Friday – a w nim o jej płycie, o tym co lubi a co nienawidzi w koncertowaniu, o jej zamiłowaniu do tańca i planach na przyszłość. Gorąco zachęcamy do przeczytania! :)

Jak wpadłaś na pomysł z tytułem Oral Fixation?

Zawsze czułam, że jestem nie tylko artystką ale w pewien sposób komunikuję się z ludźmi.
Słowo ma dla mnie ogromne znaczenie. Pomyślałam, że ta terminologia będzie bardzo
adekwatna do albumu. Jestem narratorem, oral-fixator. Moje usta są moim największym
źródłem przyjemności – śpiewanie, rozmawianie, jedzenie, całowanie osoby która na to
zasługuje.

Jak myślisz, dlaczego twoja muzyka odnosi sukcesy w tylu krajach?

Myślę, że w moich piosenkach jest szczerość. Pochodzą z bardzo osobistego miejsca.
Uważam, że ludzie lubią identyfikować się ze szczerością, nieważne w jakim języku te
piosenki są napisane. Kilka lat temu nie umiałam ani trochę mówić po angielsku ale byłam
wielką fanką Nirvany i słuchanie Smells like teen spirit sprawiało, że czułam się w określony
sposób, pomimo że nie miałam pojęcia o czym śpiewają. Jeśli muzyka jest autentyczna,
pochodzi z osobistego miejsca, ludzie ją poczują.

Kiedy poczułaś, że „udało” ci się w USA?

Na mojej trasie koncertowej, 3 lata temu, kiedy promowałam Laundry Service. Ten album
pozwolił mi zaprezentować siebie jako artystka w wielu nowych miejscach – Ameryce i
innych państwach. Właśnie to zawdzięczam nauce angielskiego. Nie było łatwo stworzyć
Laundry Service. 4 lata temu mój angielski był bardzo ograniczony i było dla mnie
ogromnym wyzwaniem pisanie o moich osobistych przeżyciach i o moim punkcie widzenia,
perspektywach w innym języku. Chciałam także zachować w tych piosenkach mój styl
pisania piosenek w języku hiszpańskim. To było kiedy koncertowałam podczas trasy a ludzie
chłonęli moją muzykę – wtedy poczułam, że odniosłam sukces.

Czym różnią się twoi fani z USA od fanów latynoskich?

Nie są inni. Najpiękniejszą rzeczą jaką nauczyłam się dzięki podróżom przez te wszystkie lata
śpiewając piosenki po hiszpańsku jak i angielsku i mają kontakt z wieloma kulturami – ludzie
są do siebie o wiele bardziej podobni niż myślimy. Ludzie w Turcji reagują na La Torturę tak
samo jak w nowym Jorku czy Kolumbii, wszyscy mamy wspólny mianownik.

Czy uważasz, że dojrzałaś jako artystka od czasu ostatniego albumu?

Na pewno była to ewolucja. Tak bardzo dojrzałam jako producentka, że myślę iż jestem
gotowa produkować płyty innym artystom. To jest piękne. Zawsze jest tyle do nauczenia się i
do udowodnienia samej sobie. Ale ciągle szukam tej „jedynej” piosenki. I to mnie w tym
wszystkim trzyma.

Powiedz coś o swoim tańcu – to coś w rodzaju twojego znaku firmowego. Jak nauczyłaś
się tak ruszać?

Urodziłam się w Barranquilli, kolumbijskim wybrzeżu. Tam taniec jest czymś tak naturalnym
jak mówienie lub chodzenie. Niektóre ruchy, które dodaję do swojego tańca biorą się z tego
co widzę, czym się inspiruję. Stworzyłam też kilka swoich własnych ruchów. To mieszanka
wielu różnych styli – w dzieciństwie miałam styczność z wieloma kulturami, afrykańską,
arabską. Nikt nie nauczył mnie tego robić. Uważam taniec za formę sztuki. Zawsze szukam
nowych sposobów na interpretowanie muzyki przez ludzi.

Jak to robisz, że masz tak świetną figurę?

O matko! Ciągle próbuję się pozbyć tych kilku kilogramów, które mi przybyły po Bożym
Narodzeniu! Dziś dużo ćwiczyłam, ponieważ niedługo nagrywam teledysk. Cały czas jestem
w podróży, pracuję, mój grafik jest napięty więc nie mam zawsze czasu na ćwiczenia. Ale
zawsze kiedy muszę nagrywać teledysk – wtedy walczę z czasem. To ciężkie, moje ciało –
muszę walczyć z grawitacją. Ale każda kobieta ma ten problem. No może z wyjątkiem Gisele
Bündchen.

Skąd biorą się w twojej głowie pomysły na teledyski?

Teledyski są ambasadorami piosenek. Zawsze jest to wyzwaniem i jestem bardzo uważna,
jeśli chodzi o opowiedziane w teledyskach historie. W dzisiejszych czasach dużo
wizualizujemy i nie chcę by ktoś coś źle zinterpretował. Koncepcja pochodzi ode mnie ale
lubię współpracować z reżyserami i słuchać ich opinii. Muszę czuć się komfortowo z moim
teledyskiem. Teledysk to fizyczny sposób na tworzenie muzyki.

Kim są twoi ulubieni artyści?

Jestem wielką fanką Depeche Mode. Kocham The Cure, The Police, Led Zeppelin, The
Beatles. W większości rockowe zespoły. Oczywiście Nirvanę. Kocham Tom Petty & The
Heartbreakers. Ale kocham też muzykę brazylijską, kolumbijską i reggae, Boba Marleya.

Podpisałaś kontrakt z Sony w wieku 13 lat – zawsze chciałaś występować czy miałaś też
inne aspiracje?

Był taki okres w moim życiu kiedy chciałam być astronautką. Mogłabym dawać koncerty na
księżycu! Ale to były dziecięce fantazje. Zawsze chciałam być piosenkarką, tancerką pisać
teksty. Zawsze głęboko wierzyłam w to, że do tego jestem stworzona. W wieku 8 lat
zrozumiałam, że mogę stworzyć muzykę do myśli, które przeleję na papier – tak powstała
moja pierwsza piosenka. Od tego momentu ciągle pisałam. Całe życie byłam nieśmiała ale
próbowałam to ukryć. Scena to miejsce, w którym nie mam żadnych zahamowań.
Zakochałam się w występowaniu przed publicznością – scena to miejsce, gdzie czuję się
najpewniej.

Co jest twoją ulubioną rzeczą podczas trasy koncertowej?

Bycie na scenie przed ludźmi śpiewającymi moje piosenki – wtedy czuję, że nie jestem sama.
To sprawia, że czuję iż są ludzie, którzy myślą tak samo jak ja na temat różnych spraw. To
przeciwieństwo samotności.

A twoja najmniej ulubiona rzecz?

Lotniska – szczególnie imigracja.

Nad czym teraz pracujesz?

Teraz miksujemy piosenkę razem z Wyclefem Jeanem z The Fugees. To stało się w wakacje i
chcę to zamieścić na Oral Fixation. Więc zaraz udaję się do studia by nad tym popracować i
niedługo powinniście usłyszeć to w radiu. Za kilka tygodni będziemy kręcić teledysk. A
później muszę udać się do Europy – mam kilka zobowiązań a następnie musimy zacząć
przygotowywać trasę koncertową.

Pomimo bycia wielką gwiazdą wydaje się, że bardzo strzeżesz swojego życia prywatnego
– nie widujemy cię w US WEEKLY. Starasz się unikać rozgłosu?

Z paparazzi przeszłam już wiele, wisieli nawet na drzewach by zrobić mi zdjęcia. Ale mam z
prasą wspaniałe relacje. Nie czuję się źle traktowana. Mam z nimi świetny kontakt i jestem
szczęśliwa, bo widzę jak przez nich cierpią inni artyści. Ale prowadzę też życie, które
każdemu dziennikarzowi może się wydawać potwornie nudne. Od 6 lat spotykam się z tym
samym mężczyzną, nie imprezuję i rzadko można mnie spotkać na zakupach, ponieważ
nienawidzę ich robić.

Gdzie teraz mieszkasz?

Na Bahamach.

Często bywasz w Nowym Jorku?

Może z 4 razy w roku.

Co najbardziej lubisz robić, gdy jesteś w Nowym Jorku?

Moje podróże tu są bardzo frustrujące, ponieważ wyjeżdżając zawsze mam wrażenie, że
mogłam zrobić dużo więcej.

Jakie masz plany na przyszłość? Czy zamierzasz dalej być skupiona na ścieżce
śpiewanie/pisanie czy rozszerzyć horyzonty np. na aktorstwo?

Przede wszystkim ciągle chcę szukać tej „jedynej” piosenki, której jeszcze nie napisałam.

A co z rodziną?

Pewnego dnia pragnę założyć własną rodzinę. Po tej trasie koncertowej planuję zrobić sobie
urlop, mieć trochę czasu dla siebie, na podróże i naukę. Pewnego dnia chcę mieć farmę ze
zwierzętami, chciałabym nauczyć się ogrodnictwa. Marzę o takich rzeczach.