Throwback Friday [Eres ’99]

Zapraszamy na kolejny wywiad z serii Throwback Friday – tym razem znowu zagłębiamy się w koniec lat 90 kiedy to zwyczajna dziewczyna z Kolumbii przechodzi metamorfoze i podejmuje odważną decyzje przenosząc swoją działalność muzyczną również na obszar rynku amerykańskiego. Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z treścią wywiadu oraz z oryginalnymi skanami.

ERES Kolumbia 1999

Co się teraz u ciebie dzieje?

Chyba jestem na granicy schizofrenii, jestem trochę szalona (śmiech) ale tylko tyle ile tego
potrzeba. Jestem w fazie transformacji zawodowej i osobistej, To moment zmian, mojej
metamorfozy. To dla mnie bardzo ważny okres.

Jakie są dobre i złe strony twojej metamorfozy?

Czasem jest niepewność i strach. Ale strach jest hamulcem i trzeba go zgnieść jak karalucha.
Teraz czuję pozytywne emocje, jestem silniejsza i wiem, że potrzebuję tych zmian.

Jakie obawy i niepewność masz na myśli?

Cóż, zamierzam wejść na nowy rynek. To dla mnie nowy świat, dotąd nieznany. Muszę
zacząć udzielać wywiadów w innych językach, pisać i śpiewać po angielsku. Przez 22 lata
mówienia, pisania, śpiewania, myślenia i czucia w języku hiszpańskim poczułam więź z tym
językiem a teraz musze zacząć życie w języku angielskim. Teraz widzę w tym więcej zabawy
i jest to dla mnie mniej bolesne. Na początku byłam przerażona tym co mam w swoich
rękach. Tak wiele osób mnie obserwowało, czułam się jak bakteria pod mikroskopem.

Po pisaniu przez tyle lat w języku hiszpańskim, nie uważasz że pisanie w nowym jezyku już nie będzie takie autentyczne?

Nie jest to łatwe do zrobienia ale nie jest też bardzo trudne. Pierwszy tekst jaki napisałam po
angielsku jest całkowicie w moim stylu, oddaje moją osobowość. Jest to to samo pisanie tej
samej osoby. To jak rzeźbienie ale z innej gliny. Jest trochę trudniej i sucho, ponieważ
angielski nie jest tak plastyczny jak hiszpański, który jest bardziej romantyczny, liryczny,
praktyczny i prosty. Sama jestem skomplikowaną osobą i ciężko mi czasem wyrazić swoje
pomysły. Mam ludzi, którzy mnie wspierają, jak Gloria Estefan która pomaga mi tłumaczyć
piosenki i będę z nią pisała piosenki na nowy album.

Skąd wziął się pomysł na album w języku angielskim?

To pomysł Emilio Estefana i Tommy’ego Mottoli. Widzą we mnie ogromny potencjał. Myślę,
że nie mogę zlekceważyć tej wielkiej szansy. Latynosi zmieniają historię muzyki, nie mogę
się temu oprzeć.

Zawsze mówiłaś, że twoje piosenki są dla ciebie jak własne dzieci. Teraz okazuje się, że
piszesz piosenki dla innych artystów…

Tak, napisałam kilka piosenek dla chłopca o imieniu Nicolás Tovar i wkrótce się o nim
dowiecie, to kolumbijski piosenkarz. Napisałam też teksty na nową płytę Jona Secady i
planuję pisać dla innych osób. Ale to o czym pisałam nie pasuje do mojego głosu ani mojego
stylu.

O czym mówią twoje piosenki?

Dużo, jestem osobą która pisze dużo o swoich doświadczeniach, ale jak każda kobieta
strasznie przesadzam i koloryzuję każdą z moich piosenek. Moje życie nie jest tak
dramatyczne, trzeba użyć trochę wyobraźni.

Wierzysz w szczęście?

Wierzę w przeznaczenie.

Więc czym jest to, co ludzie nazywają szczęściem?

Czasem gdy spojrzymy na jakąś sytuację pod innym kontem wydaje nam się to zbiegiem
okoliczności albo przypadkiem. Myślę, że istnieje powód dla każdego zdarzenia i istnieje
boski porządek, który rządzi całym światem. Myślę, że każdy ma swoją rolę i zadanie.

Jakie jest twoje?

Mam bardzo jasne zadanie, ale nie chcę o nim mówić w wywiadach, nie chcę by ktoś mnie
źle zrozumiał. Czasem duchowych rzeczy nie jest łatwo zrozumieć. Jednym z moich zadań
jest zabawianie ludzi i poprawne korzystanie z daru mowy ale mam też funkcje bardziej
duchowe. Mam słowa, które nie mają granic, to mój mały skarb.

Tłumaczenie: Sordomuda