„Z kolei Shaki czasami uważa…”

shakGerard ostatnio udzielił obszernego wywiadu dla strony jotdown.es, w którym wspomniał o Shak. Przeczytajcie co powiedział:

Po wyłączeniu dyktafonu i dopiciu kieliszka wina określa się sam: „Ja zawsze jestem optymistą, myślę pozytywnie. Z kolei Shaki czasami uważa, że będąc tak szczęśliwym i mając teoretycznie wszystko, musi przydarzyć ci się coś złego. A ja zwyczajnie tak tego nie widzę”. Taki właśnie jest Gerard Piqué. Ostatnio odrobinę martwi się o swoją mamę (dyrektorkę w Instytucie Guttmana), która odczuwa dolegliwości kręgosłupa. Gerard jest bardzo przywiązany do swojej rodziny. Utrzymuje kontakt z przyjaciółmi z dzieciństwa, z którymi raz do roku udaje się na wakacje. On płaci. Za to, co może. Był zachwycony faktem, że jego babcia Lina nie miała pojęcia, kim jest Shakira, kiedy jej ją przedstawiał.

A co u twojego kolegi, słynnym „El de los cuadros”? (chodzi o przyjaciela z dzieciństwa Piqué, który zasłynął na portalach społecznościowych, po tym jak wykonał dwuznaczny gest na zdjęciu, na którym znaleźli się m.in. Piqué i Shakira, przyp. red.)

Właśnie otworzył restaurację na Diagonal (nazwa jednej z głównych ulic w Barcelonie przyp. red.) Wszystko u niego, dobrze, ale tamto wydarzenie było dla niego nieco traumatyczne (śmiech). Był na Ibizie i bał się wrócić, bo myślał, że na lotnisku będą na niego czekać dziennikarze. Ja mu mówiłem, żeby się nie przejmował, bo to nic takiego.

 

Zawsze bardzo kontrolujesz to, co ukazuje się w mediach na temat twojego związku z Shakirą. Wasze pierwsze wspólne zdjęcie osobiście udostępniłeś na portalach społecznościowych. Podobnie wygląda to teraz, po tym jak narodził się wasz syn, Milan. Robicie to świadomie. Co spowodowało, że postępujecie tak, a nie inaczej?
Nasz syn ma to szczęście, albo pecha, że ma takich rodziców, jakich ma i wolimy nie widywać codziennie chmary paparazzich pod naszym domem. Udostępniamy jego zdjęcia, gdyż w ten sposób tracą one na wartości, a my możemy zaznać więcej spokoju. A co, kiedy składają mi oferty za jego zdjęcie? Nawet ich nie wysłuchuję. Nigdy mnie to nie interesowało.

Jaką muzykę pokazała ci Shakira?

Ostatnio np. byliśmy na koncercie Depeche Mode. Oczywiście znałem ich wcześniej, ale były piosenki, których słuchała tysiące razy i wiedziałem, że są jej bliskie. Shaki pokazała mi przede wszystkim dużo muzyki z lat 80, jak The Cure, czy The Cranberries, którą ona sama uwielbia.

 

Dopóki nie poznałeś Shakiry, w relacjach z ludźmi to Ty byłeś tym sławnym. Poza światem futbolu, nie mieli powodu, dla którego mieliby cię znać. Jak na to reagujesz?

Tak, to prawda. W Stanach Zjednoczonych np. nikt mnie nie znał. To kwestia przyzwyczajenia. Miłość nie wybiera. Z Shaki wszystko zawsze szło gładko. Poza trudnościami, jakie może przywołać związek tego typu, jak chociażby to, że oboje dużo podróżujemy, zawsze dobrze nam się układało. Mam wrażenie, że cieszymy się tym. To trudne wyjść z domu, przed którym czeka na ciebie mnóstwo dziennikarzy i fotografów, ale z czasem się przyzwyczajasz. To nie jest najprzyjemniejsze, ale ja skupiam się na tym, co dobre i nie zastanawiam się nad resztą. Koniec końców to nic takiego.

 


Jesteś w tym dobry?
[chodzi o grę w pokera]

W trzech, czy czterech turniejach, w których grałem, doszedłem do fazy premiowanej nagrodami, ale ja nie podchodzę do tego w ten sposób. Po prostu to lubię. Skupiam się na niektórych graczach, jak Phil Ivey, Daniel Negreanu, a nawet miałem to okazję poznać Jasona Mereciera, który jest bardzo interesującym facetem. Z resztą, bo ja wiem! Wszyscy mają jakieś hobby. Poza tym lubię wszystkie sporty, jak koszykówka, czy piłka ręczna. To będzie dziwne, jeśli Milan nie zainteresuje się żadnym sportem. Chociaż, jako że Shakira zabiera go regularnie do studia nagrań, muzyka też będzie na pewno bardzo obecna w jego życiu. Oglądam także wiele seriali. Ostatnio jestem na trzecim sezonie „Homeland”.

Ale on już się skończył!
Nic mi nie mów. Ja sobie go kupuję i jeszcze się nie ukazał w sprzedaży. Ale oglądam też inne: Breaking Bad, The Walking Dead, The Blacklist. I kino. Teraz bardzo chcę iść na „Wilka z Wallstreet”. Oczywiście w wersji oryginalnej. Jedną z rzeczy, której nauczyła mnie Shaki, to oglądanie filmów i seriali w wersji oryginalnej. Wcześniej tego nie robiłem. Jesteśmy jednym z niewielu krajów, w którym wszystko posiada dubbing. W ten sposób nigdy nie nauczymy się angielskiego. Shaki ma obsesję na punkcie rozmawiania z Milanem po angielsku. Ma dopiero roczek, a mówimy do niego w trzech językach, po hiszpańsku, katalońsku i angielsku.

żródło tłumaczenia: fcbarca.com
źródło tekstu: jotdown.es