Przesłuchałam i stwierdzam, że jako całość płyta prezentuje się nie najgorzej. Ambitne utwory przeplatają się tu z chwytliwym, komercyjnym gównem jak na każdej innej płycie.
1. Rock n Roll wydaje mi się strasznie oklepane. Choć nie jest najgorszą piosenką.
2. Here's to Never Growing Up jest chwytliwa, ale również do najlepszych utworów z płyty nie należy. Można posłuchać raz na jakiś czas, ale na dłuższą metę cisnąć w kółko się nie da xD
3. 17 tak samo jak pierwszy kawałek jest oklepany i nieco irytujący.
4. Bitchin' Summer da się przeżyć.
5. Let Me Go - kocham kocham, kocham. Jeszcze mi się nie znudziła, mimo, że męczę piosenkę od dłuższego czasu.
6. Give You What You Like jest ładna. Naprawdę przyjemnie mi się jej słucha. Jest to jeden z utworów, które moim zdaniem powinny reprezentować album i zachęcać do przesłuchania, ale niestety zbyt dużo ballad na single iść nie może.
7. Bad Girl było dla mnie zaskoczeniem. Piosenka nie jest zła, co jest bardziej zasługą Mansona niż autorki.
8. Hello Kitty to jeden z najgłupszych kawałków jakie w życiu słyszałam. Jestem przerażona, że pozwolili, by to coś znalazło się na krążku. Dubstep sam w sobie dosyć lubię, ale w połączeniu z głupawym powtarzającym się tekstem "heloł kiti, jur soł priti" i dziwnie piskliwym głosem Avril strawić nie mogę.
9. You Ain't Seen Nothin' Yet przypomina mi troszkę utwory z wcześniejszych płyt artystki.
10. Sippin' On Sunshine ujdzie, ale przynudza.
11. Hello Heartache nie rzuca na kolana.
12. i 13. czyli Falling Fast oraz Hush Hush- Na szczęście znalazły się też spokojne, emocjonalne i romantyczne kawałki. Pokazują one, że "buntowniczka" potrafi być też zmysłowa.
Na potrzeby komercyjne robią z Avril wieczną nastolatkę, niestety czas leci, ma już ona prawie 30 lat i zdecydowanie mogliby tworzyć ambitniejszą muzykę. A eksperymentowanie z elektroniką i dubstepem niech sobie darują.