<ustawienia jęczenia - 100%>
Otóż nie wiem po co człowiek pcha się 250km na turniej buli za hotele, żeby za dojście do finału gry deblowej dostać... miskę. Kuźwa, toż to szyderstwo. Ech, jakby tego było mało, to miałem jak zwykle koszmarnego pecha (kto mnie zna lepiej, wie że na swoje "szczęście" to narzekam gdy tylko owe "szczęście" da osobie znak. Cóż oprócz pecha było dość spoko, byliśmy w restauracji, a potem w kinie, wyjazd pod wzgledem integracyjnym bardzo udany.
Ogólnie bilans meczów 8 przegranych i 6 zwycięstw.
Oto moja historia.
Pozdrawiam Turin Turambar