Inevi ale skąd możesz wiedzieć co tacy ludzie czują? Nie wiemy tego bo nimi nie jesteśmy, możemy się tylko domyślać. Rozumiem, że ty myślisz tak a nie inaczej, ja np. myślę, że cieszy ich każda czynność i to jak przychodzą do nich ludzie. O "roślinki" należy dbać i się nimi opiekować żeby nie uschły.
Zauważyłam, że osoby, które chodzą do kościoła zazwyczaj mają odmienną opinię od tych, którzy do kościoła nie chodzą. I ta opinia nie dotyczy tylko osób z forum, nie chcę nikomu niczego wytykać, Bóg Was będzie sądził - ja nie jestem od tego. W dodatku jak się spotka takie osoby to zupełnie inaczej podchodzi się do tych spraw...
Jeszcze opowiem Wam taką historię. Moja siostrzyczka cioteczna urodziła się z bliźniaczej ciąży i to ona była tą "pokrzywdzoną" bliźniaczką. Urodziły się w 6 miesiącu przez cesarskie cięcie, to było konieczne. Coś w rodzaju jeżeli ciocia dalej nosiłaby tą ciążę to jedno dziecko by umarło a drugie urodziło się normalnie, a tak obydwie musiały się urodzić w 6 miesiącu żeby one dwie miały szanse przeżyć. Ta druga, zdrowa bliźniaczka bardzo dobrze zniosła 4 miesiące w inkubatorze, ta chora zaś ma wodogłowie. Lekarze dawali jej mało szansy na przeżycie, mówili, straszyli, że nie da rady, że ma zbyt słaby organizm. Jeszcze 2 miesiące po terminie, w którym miałaby się urodzić normalnie, leżała w szpitalu. Główka była dużo większa niż u normalnych dzieci, lekarze mówili, że nie przeżyje, że się męczy, ale nikt w rodzinie nie tracił wiary. Konieczna była operacja, wiele konsultacji, lekarze znowu obawiali się, że mała nie przeżyje tej operacji, że umrze na stole, ale udało się, wstawili jej w główkę zastawkę. I wiecie co? To jest teraz cudne dziecko, rozwija się normalnie, ma miesiąc opóźnienia od swojej siostry bliźniaczki, niestety nie chodzi sama bo bardzo się boi chodzić, nie wiadomo czemu. Chodzi na rehabilitację, łyka leki, a ma dopiero 2 latka. Co miesiąc albo i częściej jeżdżą do lekarza na kontrolę, ale rozwija się normalnie. Główkę po tej operacji ma normalną, wcześniej wyglądało to strasznie ale i tak lepiej niż niektóre dzieciaki z tą chorobą. Olcia jest cudowna, prawie zawsze uśmiechnięta, kochana, a jak się przytuli to po prostu czuję jakbym była kochana najmocniej na świecie. Jest cudnym dzieckiem, takim darem Boga dla mnie, miłością. Jest takim szczególnym dzieckiem, jej uśmiech jest cudowny, a w tych swoich okularkach wygląda niesamowicie słodko. W wieku nastoletnim podobno często występują różnie powikłania, ale ja wierzę, że u niej będzie wszystko w porządku i czekam aż wreszcie przestanie się bać i zacznie normalnie chodzić. I nie wyobrażam sobie żeby mogli odtrącić takie dziecko bo jest chore i potrzeba dużo pieniędzy. Na szczęście są fundacje, wiele też funduje NFZ, bo nie wiadomo jakby to było...