Pewnie to był film w stylu "Niemy krzyk". Na filmy puszczane w szkołach patrzyłabym z przymrużeniem oka. Łatwo jest manipulować ludźmi, szczególnie młodymi. Co do aborcji, jestem za w przypadku, gdy ciąża jest w wyniku gwałtu, albo życie matki jest poważnie zagrożone. Ludzie dbają o "życie poczęte", a nie zwracają uwagi na tę, która już żyję - kobietę. Ona też ma swoje plany, marzenia i nie dość, że spotyka ją gwałt to jeszcze będzie musiała przejść przez ciążę, poród i liczyć się z tym, że będzie wychowywać to dziecko samotnie. Kościół broni życia poczętego, ale kto utrzyma to życie, wykrami to ich nie interesuje. Wyobraźmy sobie kobietę, cieszącą się życiem, niestety nadszedł mroczny dzień, w którym jakiś psychol zgwałcił ją (albo psychole, często kobiety są ofiarami gwałtów zbiorowych). Nie dość, że jej psychika poważnie ucierpi, to jeszcze dotychczasowe plany legną w gruzach. Poza tym może ona nie chce przechodzić przez to:
>klik<. Jej oprawca trafi za kratki, czasem bywa tak, że chodzi bezkarny. A ona ma się męczyć ze spapraną psychiką, ciążą, porodem i dzieckiem, na które nie była gotowa. Kilka lat temu było głośno o chłopcu, który przyszedł na świat w wyniku gwałtu (oczywiście o tym nie wiedział). Jego matka ponownie wyszła za mąż, urodziła córeczkę, aż pewnego dnia 12 czy 13 letni wówczas chłopiec zgwałcił swoją młodszą siostrzyczkę! Wychowanie dziecka samotnie to też nie jest prosta sprawa. Liczycie na to, że państwo wam pomoże? To się przeliczycie, przynajmniej nie w Polsce. Będziecie musiały ciągnąć na dwóch etatach, żeby zapewnić dziecku dobry byt. Nie wspominając o tym, że odgrywanie roli matki i ojca jednocześnie jest cholernie trudne, Kościół pomoże? Nie pomoże. Często takie matki zostają całkowicie same ze swoimi problemami. A dziecko? Jakie będzie dziecko, z którym matka będąc w ciąży była bardzo zestresowana, nie wierzę, że słuchała muzyki klasycznej gładząc się po brzuszku. Dziecko również urodzi się zestresowane, a zestresowane dziecko to kolejny kłopot dla matki. A jak z płaczem wróci ze szkoły mówiąc: "Mamusiu, wszystkie dzieci w mojej klasie mają tatusiów, dlaczego ja nie mam?" - znam taki przypadek, to już zależy od podejścia dziecka w tej sprawie. Podsumowując: Jeśli Kościół tak bardzo broni "życia" niech zacznie dbać o wszystkich potrzebujących, a nie tylko o "życie poczęte". Ale co tam, przecież kobieta w Kościele traktowana jest jak ktoś gorszy, nie-człowiek, co obchodzą księdza uczucia kobiety - nic.
Jeszcze taka mała dygresja na koniec: zwróćcie uwagę, że im większy jest odsetek ludzi wierzących w danym kraju, tym bardziej kobiety traktuje się jak śmieci, np. Arabia Saudyjska, Niger, Indie i wiele innych muzułmańskich krajów, wszyscy wiemy jak są tam traktowane kobiety. Ale, ale spójrzmy prawdzie w oczy i nie bójmy się mówić o państwach, w których jest spory odsetek katolików, np. Brazylia, Meksyk, Kolumbia - przemoc domowa, mężczyzna "jak nie bije, to nie kocha", ma 23249 kochanek na boku. A teraz popatrzmy na kraje, w których jest spory odsetek ludzi, którzy są niewierzący, np. Finlandia, Norwegia, Dania - właśnie tam kobietom żyje się najlepiej. Hmmm, coś tu jest nie tak...Wierzę w Boga, lecz nie wierzę w Kościół, wojny w "w imię Boga", a gdzie szacunek dla bliźnich? Miłosierdzie? Nikt mi nie powie, że zabijanie np. gejów tylko dlatego, że są gejami jest właściwe. "Ślepa wiara jest gorsza niż niewiara". Dziesięć przykazań Bożych - tych powinien przestrzegać każdy katolik, ale i nie tylko. Zwróćcie uwagę, że każdy interpretuje biblię jak chce, a mi nie potrzebna jest skomplikowana filozofia, żeby okazywać szacunek wszystkim ludziom, a nie robić to, co każe ksiądz...
PS Bardzo przepraszam za zjechanie z tematu, próbowałam też jak mogłam skrócić moją wypowiedź. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Jeszcze raz przepraszam.