Kiedyś ją lubiłam, teraz jakoś przestałam się nią interesować. Przesłuchałam jej płytę "4" i jakoś tak żadna piosenka nie wpadła mi w ucho... A co do samej Beyonce to nigdy nic do niej nie miałam, ma kawał dobrego głosu. Niektóre piosenki ma naprawdę dobre.
Wyjęłaś mi to niemalże z ust. Dla mnie na "4" znajdują się jednak ciekawe utwory, ale wolałam wcześniejszą twórczość Bey. Co nie zmienia faktu, że sentyment do tej artystki pozostał, więc od czasu do czasu włączam płytę (notabene w swych zasobach mam "B'Day", "I Am... Sasha Fierce", "I Am... World Tour", "4", "Live at Roseland: Elements of 4") i napawam się jej głosem - którego wielu artystów może tylko pozazdrościć (to, jak ona brzmi na żywo tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jest prawdziwą divą).
Niecierpliwie czekam też na nowy materiał, który, miejmy nadzieję, sprawi, że pokocham Bey na nowo <3