Ja w te wakacje mialem troche ruchu. Najpierw tydzien na jachcie z kolegami z jeziora i kolega, ktoremu pokazywalem cale zycie na jachcie i na czym polega zeglarstwo. Z tamtad odrazu w piatke udalismy sie do Gdyni gdzie mielismy szkolenie na sternika jachtowego, spanie bylo zapewnione na jachcie na ktorym plywalismy, pieknej Bavari 38 cruiser w raz z mlodym bo 27 letnim Kapitanem Jachtowym (nasz instruktor) Po calym tygodniu zapierdzielania na szkoleniu i w sumie dobrej zabawie zaraz po egzaminie udalismy sie opijac sukces, a nastepnego dnia (w sumie tego samego bo strasznie pozno wrocilismy) stwierdzilismy ze trzeba jechac na jeden dzien do siebie na jacht i sie pozadnie wyspac (wstawalismy o 7 rano zajecia zaczynaly sie o 9 i trwaly do 24, jednego razu nawet do 2 w nocy siedzielismy nad nawigacja, ale bylo fajnie) po jednodniowym odpoczynku przyszedl czas na powrot do domu jak sie okazalo nie na dlugo bo koledzy stwierdzili ze przyjezdzaja do mnie bo u nich nuda i tak znow siedzielismy caly tydzien wszyscy razem. Nastepnie przyszedl czas odwiedzic kolezanki w Bydgoszczy (tez zeglarki
) po calym weekendzie imprezowania znow powrot do siebie na jachty. Final regat wielkich zaglowcow w szczecinie! pora jechac troche poogladac. Zakwaterowanie zapewnil nam kolega ze Szczecina chodz bylo tak goraco ze wszyscy spalismy w namiocie w ogrodku
i znow powrot na swoje kochane jeziorko drawskie i to co wszyscy lubimy najbardziej czyli zeglowanie a wieczorkiem imprezy (zakrapiane mniej lub bardziej alkoholem). Nadszedl czas na meskie zabawki czyli Zlot militariow w Bornym Sulinowie. Tam ogladanie sprzetu wojskowego uzywanego dzis (KTO rosomak) i starszego pamietajacego czasy drugiej wojny swiatowej. Oczywiscie nie moglismy darowac sobie przejazdzki po poligonie SKOTEM i polazenie troche po bunkrach oraz opuszczonym miescie Kłominie. Spowrotem na jachty
po tygodniu plywania i nei tylko
Hym...kolega przyjechal z dziewczyna terenowka, a ja znam troche te lasy. Kobiety na swoj babski wieczor z ploteczkami a my faceci w 4 do lasu terenowka. Ostatecznie wyladowalismy na poligonie cwiczebnym 10 kilometrow od naszej mariny. Chlopcy sie wyszaleli czas plynac i wziasc udzial w regatach na koniec sezonu i zobaczyc kto ma jaja i nie boi sie jak mu jacht 10cm za rufa przeplywa (niestety jedni ludzie nie mieli i strasznie to przezywali "matko wplyna w nas!" "to duzo kosztuje!") Wraz z moja zaloga zajelismy 2 miejsce, a nasi ojcowie na 2 jachcie zajeli 3 (pruchno mialo dobra strategie ale przesadzili z ryzykiem i zawisli na moment na jednej z mielizn hahaha) Po regatach czas na zabawe wiec w przedostatni dzien wakacji wyskoczylismy z kumplem (zostawiajac nasze kochane zalogantki i zalogantow na jachtach) na dozynki poznac miejscowe klimaty i nie tylko
Powrot do domciu i ogarniecie swoich spraw oraz znalezienie pracy.
P.S Jeszcze jedna NOC bylismy w Mielnie
Jednym slowem wakacje powinny byc w ruchu i z wieloma roznymi atrakcjami, mniejszymi lub wiekszymi
Na cale wakacje zarobilismy plywajac od czasu do czasu z ludzmi