Kupiłam na allegro Nike Free Run 5.0 za 170zł. Konsultowałam się ze znajomymi i otrzymałam opinie, że jeśli sprzedający ma dużo okejek, to można kupić. No więc kupiłam.
Dosłownie przed chwilą otrzymałam paczkę. Spodziewałam się pudełka opakowanego w jakąś folię, ale buty przyszły opakowane w coś
takiego. Serio, Tomaszów Mazowiecki? Gdyby nie poprawny kod pocztowy, przesyłka nigdy by do mnie nie doszła. Jedna z wielu rzeczy, które są #thats_no_no. No ale dobra, otworzyłam, wyciągnęłam z przezroczystej folii z napisem Nike i zaczęłam je oglądać.
1,
2,
3, niby wszystko okay, ale...
Śmierdzą gumą/pianką czy z czego tam są wykonane jak nieszczęście. Dodatkowo ich jakość jest dosłownie chu*owa. Po pierwsze -
noski. Wyglądają po prostu strasznie. Po drugie -
dziurki. Postrzępione w cholerę. Tyły też nie lepsze -
lewy,
prawy. Serio? Po tym stałam się już prawie pewna, że będę te buty zwracać, sorry not sorry, nigdzie w nich nie wyjdę. Dodatkowo odkryłam kwiatek w podeszwie lewego buta:
-
z wkładkami,
-
co my tu mamy?,
-
sorry, dafuq is that?.
Założyłam. Jeśli chodzi o obuwie sportowe, noszę 40, 41 którego używam każdego dnia jest za duże. Nie dość, że moje stopy czują się w nich skrępowane, to jeszcze wyglądają jak
płetwy. Mam wrażenie, że gdy tylko skontaktuję się z moją pracowitą mamusią, to od razu napiszę do sprzedającego w sprawie zwrotu i obuwia i moich pieniędzy. Takie podróby = mocne #thas_no_no. Dodatkowo na jakiejś stronie znalazłam poradę, jak sprawdzić, czy buty są oryginalne - należy wpisać kod z metki na jęzorze. Wpisałam i najacze, które się wyświetliły wyglądają
tak.
Nie kupujcie butów u @fit_stylle.