mnie atak pierwszy raz złapał po 5 nad ranem, jak chciałam oglądać Shak na Rock In Rio. pamiętam wszystko co było przed atakiem i po nim. wzięłam sobie laptopa na łóżko, oglądam, oglądam, a tu nagle się film urywa. otwieram oczy, a tu jakiś obcy koleś nade mną i dawaj do mnie po imieniu. ja zaczaiłam, że jest ranek, z resztą dzwony o 6tej biły, no to do kolesia 'dedoby'. ten nie może zczaić o co mi chodzi, no to ja drugi raz - 'dziedobry'. ponoć sanitariusz w szoku był. potem pół dnia przespałam i miałam lekkie zawroty głowy.
drugi raz też mną telepnęło przy komputerze - wtedy pogryzłam sobie język po obu stronach, tak, że ledwo ślinę dawałam radę przełykać. pamiętam, jak Dupek tupał przed atakiem. potem przez mnie mdliło jak cholera, miałam wymioty i tak mocny ból głowy, że migrena to przy nim delikatne swędzenie -.- jeszcze potem tego samego dnia jadłam mango. jestem dla siebie okrutna.
trzeci raz też mną telepało w domu. szłam do łazienki się myć, i nagle się budzę na podłodze. potem nie mogłam znieść jak królik gryzł suchy chleb. to tak, jakby wsadzili Ci do głowy Skrillexa, wiertarkę, młot pneumatyczny i bombę atomową.
jak się ma szczęście, to jest tak jak u mnie za pierwszym razem - brak bólu głowy i mdłości. no i królik nie przeszkadza.