Jeśli o rybki chodzi, to moje padły w przeciągu tygodnia, a miałam je jedna po drugiej. Bojownik - 3 dni, złoty welonek - 3 dni, czarny welonek - 2 dni.
Ogólnie to mam smutną wiadomość - w 2016 w marcu Koruś odszedł za Tęczowy Most

Od jakiegoś czasu podsikiwał po kątach, ale przez to, że czasem bywał złośliwy uznałyśmy, że tym razem też się wygłupia, w końcu kiedyś miał manię na sikanie i bobczenie pod drzwiami do łazienki. Na obcinaniu pazurków wet trochę za daleko przyciął, w związku z tym łapka troszkę krwawiła. Zazwyczaj ustawało to po niecałej minucie, wtedy siedziałam z nim dość długo, tamując krew. Wet doradził, żebym zwiększyła mu poziom witaminy C w diecie, spytał, czy ostatnio coś dziwnego się dzieje, powiedziałam, że w sumie podsikuje gdzieniegdzie, ale bywa złośliwy czasem, więc może dlatego. Polecił pójść z Korkiem na USG, do innego weta. Następnego dnia uszakowi zrobiono RTG, na którym wyszedł dość spory kamień w pęcherzu

Najbliższy termin na operację był za półtora tygodnia. Przez ten czas pilnowałam, żeby Koruś dostawał witaminę C, żeby jadł zdrowo, żeby miał wygodne miejscówki do leżenia. Tamtego ranka kazałam mu być dzielnym i powiedziałam, że trzymam kciuki. Poszłam do szkoły tylko po to, żeby napisać próbną (czego teraz żałuję), później od razu do weta, gdzie była mama z Korkiem. Kiedy dotarłam na miejsce, Koruś leżał w swoim koszyku. Biedak, dostał wstrząsu przy pobieraniu krwi
To jego ostatnie zdjęcie

Był dzielnym, dobrym i mądrym królikiem mimo tego, że miał swoje humorki i czasem mnie dziabnął. Kochałam go i kocham mocno, bardzo mi go brakuje
1 2 3 Kończąc smutki powiem, że niedługo potem w moim domu zagościły prosiaki -
Polopiryna i
Pulpet. Było mi pusto bez futrzaka w domu, więc raz, po tym jak z kilkoma ziomkami zerwałam się z lekcji, poszliśmy do zoologicznych, bo koniecznie chciałam popatrzeć na zwierzątka. Mama nie była gotowa na kolejnego królika (psychicznie), więc zadzwoniłam do niej, coby szykowała klatkę, bo niosę do domu Polopirynę. To ona chciała, żeby kolejne zwierzątko się tak nazywało, pod warunkiem, że będzie białe. Najpierw, przez czerwone oczka świnki palnęła tekstem, że jest brzydka, na co odparłam, że przecież czerwonooka kawia też chce być kochana i ktoś musi ją kochać. Teraz twierdzi, że Polo jest przepiękna. A że świnkom nie służy samotność, to poszłam do drugiego zoologika, po Pulpeta.
To ich pierwsze wspólne zdjęcie.
Tak wyglądają teraz. Pulpet oczywiście jest większy. Czasem się próbują bić przy jedzeniu, a każdej nocy prowadzą zacięte konwersacje na temat jakości zjedzonego ogórka. Swe zadowolenie okazują radosnym terkotaniem. Któreś z nich kiedyś ćwierkało nawet, prawdopodobnie Pulpet, znając jego zamiłowanie do Elvisa (terkocze przy Love Me Tender). Słysząc to o 5 rano moja madre przyszła mnie o tym poinformować, na co, na wpół przytomna, nazwałam ją
starą wariatką i kazałam wrócić spać. Następnego dnia spytałam, czy mi się to nie śniło i zaczęłam przepraszać, na co uderzyła w śmiech, że miałam pełne prawo bo zapomniała, że jestem epileptykiem i przecież mogłam dostać ataku, oraz, że się nie gniewa

Wracając do świnek, Polopiryna uwielbia pić ze swojego bidona, lubi słuchać muzyki (terkocze przy Limp Bizkit -
Behind Blue Eyes), przez moją dziewczynę została nazwana
Kapłanką Ogórka, gdyż za każdym razem, kiedy ma dostać ukochane warzywko, staje na tylnych łapkach i czasem na nich człapie parę kroczków. Pulpet z kolei zrobił sobie w mniejszej kuwetce górkę z peletu, żeby wygodnie mu się wskakiwało do kuwetki głównej.
1 2 3 4