Pierwszy rok LO przebębniłam na humanie.
Babkę od bio nazywaliśmy Wróżka Zębuszka, przez jej przepiękny zgryz: zęby przebarwione od kawy/papierosów, przodozgryz, diastema na fajka akurat i jeszcze lewa jedynka wykrzywiona w lewą stronę, prawa w prawą. Zawsze się tak uśmiechała i cały rok na bio przesiedziałam w pierwszej ławce ciesząc się jak kretynka na widok tych zębów. Babka od bio sadziła co prawda więcej kwiatków, ale tylko ten zapisałam.
Bio:
Doma: No ale Marta jest moją najładniejszą modelką.
Wróżka Zębuszka: Wiesz dziecko, ale w dzisiejszym świecie dobrej fotografii możesz zostać naprawdę dobrym fotografem...
Tak, to była pierwsza klasa. Teraz jestem na euro mieszanym z biol-chemem. Chamstwo chłopaków wylewa się na lewo i prawo, ale lubię tą klasę.
Polski:
Polonistka: Dobrze, to jak myślicie, gdzie pracują ludzie przedstawieni na tym obrazie?
Klasa: W walcowni żelaza.
P.: No dobrze *uśmiech* I jak myślicie, co oni tam robią?
K.: WALCUJĄ ŻELAZO.
Ta sama lekcja.
P.: Co przedstawia obraz pt. "Żydówka z pomarańczami"?
Natalka z końca klasy: ŻYDKĘ TRZYMAJĄCĄ MANDARYNKI!
*śmiech całej klasy*
P. wstrzymując śmiech: Tak, na obrazie "Żydówka z pomarańczami" widzimy mandarynki...
[...]
P.: Gdzie znajduje się ta kobieta?
Natalka z końca klasy: NA WIEŻOWCU!
Historia
*historyczka czasami mówi niewyraźnie.
Historyczka: Zapiszcie temat, Królestwo Polskie...
*śmiech połowy klasy, odwracam się do Karola*
Ja: Też słyszałeś "kurestwo"?
Chłopaki drą się jakby ich rozdzielali, w końcu jakaś chwila ciszy.
H., dyktuje: Stefan...
Wasyl: BATORY?!
H., wkurwiona: Który to powiedział?
Ja: Wasyl.
H.: Wasyl, pała.
WOS
Wasyl: Proszę pana śpiewajmy kolędy!
Spodarson: Zaśpiewajcie cztery zwrotki, zrobimy trochę lekcji i dalej pośpiewacie.
*chłopaki śpiewają Wśród Nocnej Ciszy*
S.: No, żebyście zawsze tak normalnie się zachowywali...
Natalka, śpiewa: "Był pastuszek bosyy, na fujarce graaał~"
Wasyl: CO NATALKA, LUBISZ GRAĆ NA FUJARCE?
*płaczemy ze śmiechu or something, Spodarson mało nie popłacze się z żalu nad debilizmem Wasyla*
Żuku: No proszę pana, ojciec mnie nie chciał do domu wpuścić, musiałem w samochodzie spać!
S.: To może zacznijmy robić lokalny "Fakt"? Nocy tej i tej Żuku musiał spać w samochodzie. Dnia tego i tego na ulicy tej i tej Wasyl ugryzł psa.
Wasyl: Dnia tego i tego na ulicy tej i tej samochód rozjechał pana S.
*śmiech paru osób, Spodarson patrzy jakby zwątpił*
S.: Jakub, gdzie twoja książka?
Żydek: W domu.
S.: To idź pożyczyć od kogoś z innej klasy.
I poszedł. Do siebie do domu, 20 minut drogi od szkoły. Wrócił na drugi WOS.
S.: Janek, weź zaświeć światło, bo masz najbliżej.
Janek: Oj ale psze pana, ja zmęczony jestem i w ogóle...
Ja: ŚWIATŁO, JANIE.
*śmiech, Spodarson dziwnie na mnie patrzy, bo nigdy się nie odzywam niepytana*
Janek zaświecił światło.
S.: Żuku, co ty tam jesz?
Żuku: Ryż z bananem i jogurtem.
S.: Schowaj to, na lekcji się nie je.
Żuku: Ale psze pana, ja muszę, bo mi energii brakuje!
Wasyl: CO, LUBISZ JOGURCIK?
Żuku: SPIERDALAJ! No widzi pan jaki on jest napalony?!
*śmiech kilku osób, mój facepalm, Spodarson wygląda jakby miał się popłakać z żalu nad ich debilizmem*